Słówka na dzień dobry, bywają różne, tym razem „bardzo okolicznościowe”, związane ze szczególną datą 13 grudnia pamiętnego roku.

38 lat temu, 13 grudnia 1981 roku o godz. 6 rano, Polskie Radio nadało wystąpienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego. To była niedziela. Generał poinformował o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i wprowadzeniu stanu wojennego na terenie całego kraju. Władze komunistyczne jeszcze 12 grudnia przed północą rozpoczęły zatrzymywanie działaczy opozycji, „Solidarności”. Poranek 13 grudnia postawił Polaków wobec dramatycznej rzeczywistości. Zakazano zgromadzeń, organizowania strajków i protestów. Wiele zakładów pracy zostało zmilitaryzowanych i oddanych pod zarząd wojskowych komisarzy. Wprowadzono represyjne prawo: osobom uchylającym się od pracy w tych zakładach groziło od dwóch lat więzienia do kary śmierci włącznie. W szkołach i na wyższych uczelniach zawieszono zajęcia, przestały działać instytucje kultury: kina, teatry, filharmonie. Jedynym kanałem emitowanym przez TV był pierwszy program. Telefony prywatne zostały wyłączone i oficjalnie ustanowiono podsłuchy. Wprowadzono zakaz przemieszczania się, bez przepustki, poza miejsce zamieszkania. Wprowadzono godzinę milicyjną (początkowo od godz. 19.00, następnie od 22.00 do 6.00) i cenzurę korespondencji. Zarządzony zostaje również zakaz wyjazdów zagranicznych. Po północy, na ulice polskich miast wyjechały czołgi, pojazdy opancerzone i wozy bojowe. Polska była w stanie wojny.

Historycy wciąż nie mogą podać dokładnej liczby śmiertelnych ofiar stanu wojennego. Według badań spośród 122 niewyjaśnionych przypadków zgonów działaczy opozycji 88 miało bezpośredni związek z działalnością MSW. Ustalono też nazwiska ok. 100 funkcjonariuszy MSW i urzędników prokuratury podejrzanych o popełnienie przestępstw, żaden z nich nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Większość ofiar stanu wojennego poniosła śmierć podczas protestów, strajków i demonstracji. W latach 1981-82 władze komunistyczne przetrzymywały w specjalnie utworzonych obozach dla internowanych prawie 10 tys. działaczy podziemia. Niejednokrotnie dochodziło w nich do przypadków znęcania się psychicznego i fizycznego. Inną kategorię ofiar stanu wojennego stanowią osoby szykanowane przez władze za działalność opozycyjną. Wiele z nich było prześladowanych i wyrzucanych z pracy z tzw. wilczymi biletami, eksmitowanych z zajmowanych przez siebie mieszkań, a część została zmuszona do emigracji. Tak było. To fakty.Dla was to zamierzchła przeszłość, ale starsi świetnie pamiętają ten czas. Młodzi ludzie, urodzeni i wychowani w wolnej Polsce, w dobrobycie, nie doceniają tego, że nikt ich w niczym nie ogranicza, że nie brakuje im niczego, że mogą cieszyć się wolnością w każdym wymiarze. To wartość nie do przecenienia.

Historię trzeba znać. Trzeba pamiętać, nie tylko o tych, którzy zostali zamordowani, ale o wszystkich skrzywdzonych, o ofiarach i o ich rodzinach. Kilka lat temu wprowadzono inicjatywę, aby na znak solidarności z ofiarami stanu wojennego, 13 grudnia o godz. 19.30 zapalić w oknach naszych domów i miejsc, w których przebywamy, symboliczną świecę. IPN przypomniał o tym, że w wigilię 1981 roku świecę w oknie Pałacu Apostolskiego w Watykanie zapalił papież Jan Paweł II, manifestując swoją jedność z rodakami. Do podobnego gestu wezwał Amerykanów również ówczesny prezydent USA Ronald Reagan, który podczas bożonarodzeniowego orędzia powiedział: „Polacy zostali zdradzeni przez własny rząd. Ci, którzy nimi rządzą, oraz ich totalitarni sojusznicy obawiają się wolności, którą Polacy tak bardzo umiłowali. (…) Niech płomień milionów świec w amerykańskich domach będzie świadectwem, że światła wolności nie uda się zgasić”.

Zapalmy więc dzisiaj symboliczną świecę jako wyraz solidarności z tymi, którzy ucierpieli, tracąc życie, pracę czy też w jakikolwiek inny sposób, oraz z ich rodzinami. Uczcijmy tych ludzi, którzy cierpieli w imię wolności, bo dzięki nim jesteśmy wolni.

Maria Miśkiewicz