W sobotę 4 czerwca grupa amatorów (i jak się okazało też i dyletantów) kajakarstwa z naszej parafii wybrało się na spływ rzeką Nidą. Poranna msza dodała pewności, że dzień będzie udany. Zaplanowana trasa spływu to ok.18 km od miejscowości Brzegi do Starych Kotlic. „Roześmiany” autobus ok. 11 godziny wjechał na polanę na skraju sosnowego lasu. Od razu zapachniało przygodą, olejkiem sosnowym i deszczem. Kajaki, worki nieprzemakalne na ekwipunek, wiosła, nawet gąbki do wycierania wnętrza kajaka – wszystko czekało już na nas. I wtedy lunęło ! -to Pan nas błogosławił obficie wodą z nieba. Wodowanie sprawnie poszło i zaczęło się: jedne kajaki ruszyły „z kopyta” pełne ambicji aby być na czele, inne kręciły się w kółko wymuszając decyzje na załodze co robić, jeszcze inne były pełne nadziei, że przestanie padać. Padać to mało- lało z nieba równo. Płynęliśmy z biegiem rzeki leniwie sunącej między łąkami , lasem i pagórkami. Brzegi porośnięte bujną trawą, trzciną, kwitnącymi krzakami bzu czarnego pozwalały wyciszyć emocje i podziwiać nieliczne ptactwo wodne które nie zdążyło skryć się w zaroślach. Nurt Nidy płynie wolno, bajkowo meandrując od wysokich urwistych brzegów do piaszczystych plaż, miejscami rozdzielając się na dwa kierunki wokół wysepek. No uroczo – ale cały czas leje. Jak to na spływach i tutaj był odcinek gdzie trzeba kajak przenieść lądem aby dalej płynąć . To była okazja aby się skonfrontować z innymi uczestnikami co kto ma jeszcze suche na sobie. Te informacje uspokoiły nie jednego z nas, że stan permanentnego przemoknięcia dotyczy wszystkich i nie odbiera radości i frajdy. Spływ zakończyliśmy po 4 godzinach uśmiechnięci , głodni no i mokrzy. Ognisko i gorąca kiełbaska rozgrzała wszystkich a wrażenia i doznania każdego uczestnika można by zebrać w zbiór niekończących się historii.
Tekst: Agata Stupka
Foto: Ks. Krzysztof Papierz, Antoni Cichy, Krystian Łysak