We wtorek 10 grudnia 2019 roku klasy prawniczo-ekonomiczne miały kolejne spotkanie z człowiekiem, którego nie spotyka się na co dzień. Odwiedził nas bowiem Pan Andrzej Sopata. Już na wstępie zrobił na nas bardzo dobre wrażenie. Opowiedział nam, że sala sądowa jest trochę jak scena teatralna, a prawnicy są  jak występujący na niej aktorzy. Prawnicy podobnie  jak aktorzy muszą być drobiazgowo przygotowani do sprawy oraz  przyciągać powinni uwagę innych  i mówić tak by słuchano ich z zainteresowaniem a w razie rozproszenia którejś ze stron kulturalnie „przywołać do porządku”.

Pan Mecenas podkreślił, że zwrócenie na siebie uwagi to pierwszy krok do zwycięstwa. Bardzo poważnie podszedł do sprawy Tajemnicy Adwokackiej- fundamentalnej wręcz świętej zasady, która obowiązuje każdego adwokata. Złamanie tej części umowy między klientem a obrońcą spotyka się z wieloma ciężkimi karami. Człowiek przychodzący po pomoc musi mieć pełne zaufanie i nie może mieć obaw w związku  z przedstawieniem wszystkich informacji kluczowych dla sprawy. Nikt nie chce przecież pracować z człowiekiem, który wyjawia fakty niekoniecznie dla nas korzystne prawda?

Adwokata nie interesuje to, czy ktoś rzeczywiście popełnił daną zbrodnię. Broni on bowiem człowieka, a nie przestępstwa. Są to bardzo ciekawe słowa. Kolejne uzasadnienie Pana Sopaty jeszcze bardziej zastanawiające, mianowicie przedstawiciel winnego ma wskazać na niedające się usunąć wątpliwości związane ze sprawą, a takie wątki rozstrzyga się na korzyść oskarżonego. By uzasadnić swoje słowa nasz gość opowiedział nam o dość makabrycznym przestępstwie, w którego szczegóły nie będę się wdawać, bo co wrażliwsi czytelnicy mogliby tego nie wytrzymać.

Adwokat bierze czynny udział w sprawie, szuka niedopowiedzeń, by wykorzystać je na swoją korzyść, wyciąga logiczne wnioski, które raz jeszcze mają budzić wątpliwości. Jak potoczyła się ta sprawa? Ze względu na brak wystarczających dowodów i wielu wątpliwości sprawa poszlakowa jak to ujął sędzia prowadzący rozprawę. Pozornych sprawców uniewinniono, a co z tymi prawdziwymi? Niestety nigdy ich nie odnaleziono i sprawa nadal pozostaje wielką tajemnicą. Pan Andrzej Sopata prowadził tę sprawę jak i wiele innych z niesamowitą pasją, bo jak stwierdził, prawnikiem trzeba być z chęci, a nie z pobudek finansowych. Ten zawód to powołanie, bo jest się nim nie tylko na Sali sądowej, ale też w życiu codziennym. Należy liczyć się z tym, iż na ulicy może zobaczyć nas człowiek, który siedział gdzieś w ławie sądowej, przyglądając się tokowi wydarzeń.

Pan Andrzej stwierdził także, że jeśli się da, to dobrze jest najpierw spróbować negocjacji, a nie ,,wojować” w Sądzie, bo tam zawsze któraś ze stron będzie przegrana i niezadowolona z obrotu wydarzeń. Podczas rozmowy zawsze jest  możliwość pójścia na ugody korzystne dla obu stron konfliktu. Zapytany o przegrane batalie odparł z uśmiechem, że pamięta się właśnie tylko takie.  Można z nich bowiem wyciągnąć dobre lekcje na przyszłość. Między innymi uczą nas one, żeby nie być zbyt pewnymi, bo nie zna się końca rozprawy i nawet jeśli ma się rację, to trzeba mieć w sobie pokorę. Kolejna nauka mówi o tym, że należy słuchać sędziego jak proponuje ugodę, bo jest to sygnał mówiący o tym, że  ignorując  słowa najważniejszej osoby na Sali Sądowej możemy wyjść się z sądu z pozycją przegranego. Spotkanie bardzo mi się spodobało i rozwiałam wiele wątpliwości, które kłębiły mi się w głowie. Pan adwokat ma niesamowity  talent do ciekawego opowiadania, który spowodował, że ani przez moment nie byłam znudzona.

Iga Drobina
Foto: Jolanta Okarmus